Dzisiaj w nocy, na TYP 2, oglądałam film pt. "Masz na imię Justine".
I jestem po nim wyciszona i jakoś nie mogę przestać myśleć.
Modlę się za dziewczyny, które doświadczyły i doświadczają takich sytuacji.
Modlę się za tych, którzy do takich sytuacji doprowadzają
i za tych, którzy z takich sytuacji korzystają.
Nie wiem co ja bym zrobiła na miejscu tej dziewczyny, oj nie wiem. Ileż ona miała siły.
Za aktorką Anną Cieślak nie przepadam, ale w tym filmie zagrała rewelacyjnie.
Polecam.
4 komentarze:
Ja też oglądałam...strasznie przeżyłam i nie potrafię sobie wyobrazić co czują,wywiezione z dala od swoich domów i skazane na łaskę-niełaskę takich "wujków" :(( chyba tylko pomodlić się możemy...
Tylko pomodlić,albo aż się pomodlić...Bóg nad nimi czuwa....
Ja też oglądałam,ale do końca nie dotrwałam,bo poszłam spać. To prawda,że to coś strasznego,ale moim zdaniem często tak się dzieje z wielu przyczyn:kłopoty rodzinne - chcą zmienić środowisko,zarobek "łatwych pieniędzy" - tacy "wujkowie" wiedzą kiedy i kogo wyłapać, w jakim momencie ich życia.pzdr
Ja też boję się pomyśleć o takich sytuacjach, ale powtórzę za Wisławą Szymborską "tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono"- dopiero sytuacja wskrzesza w nas ducha do działania. Mam nadzieję że nigdy ani ja ani moje dzieci nie doświadczą czegoś takiego...
Prześlij komentarz